sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział I






Z płytkiego snu wyrywa mnie odgłos szybkich kroków na korytarzu. Zrywam się i chwytam nóż leżący pod moją poduszką. Lata spędzone w laboratorium nauczyły mnie iż zawsze trzeba być gotowym.
Stoję na lekko ugiętych nogach z rozłożonymi rękami przerzucając nóż to z jednej to do drugiej ręki. Nagle drzwi odskakują a do pokoju wpadają ubrani na czarno mężczyźni. Mierzą do mnie z pistoletu jest ich trzech. Zanim się zorientują dopadam pierwszego nogą podbijam jego rękę a pistolet szybuje do góry łapie go lewą ręką a druga podcinam gardło wrogowi. Rozlegają się strzały pierwsza kula przecina powietrze tuż koło mojego nosa. Robię pół obrót uderzając napastnika w brzuch on jednak łapie moją nogę i odrzuca ją, ja tracę równowagę i upadam na trupa kiedy moje plecy dotykają ziemi strzelam cztery razy a każdy strzał trafia tuż koło serca. Po chwili podrywam się ale na szyje zakłada mi blokadę trzeci przeciwnik. Chwytam go za głowę i pochylając się przerzucam go nad ramieniem. Zaskoczony mężczyzna upada a ja przyciskam nogę do jego pięty.
-Czego chcecie?-Warczę
Cała ta sytuacja mnie niepokoi nie przypomina żadnej z prób w której uczestniczyłam... Wtedy zawsze przez głośniki wyznaczano mi cel misji. Zabij, ogłusz zdobądź...
-Niczego-Charczy
Widząc iż niczego się od niego nie dowiem podnoszę pistolet i strzelam mu w głowę. Oczy przeciwnika wyrażają czyste przerażenie. Wzruszam ramionami i przechodzę ponad zwłokami. Wchodzę do białego korytarza i od razu do moich uszu dociera przyciszony głos naukowców którzy w pewnym sensie mnie wychowali.
-Słyszałeś były strzały, na pewno już nie żyje... Szkoda że nie okazała się naszą 90
Po chwili rozlega się zimny kobiecy głos
-Tak prawda ale z drugiej strony źle zrobiliśmy zamykając ją tutaj inne obiekty żyjące na wolności lepiej rozwinęły swoje umiejętności...
Znaczy zawsze powtarzano mi aby própwała zrobić niemożliwe strzelano do mnie i mówiono abym spróbowała zatrzymać pocisk... Ale jakie to ma znaczenie? Skradam się do miejsca gdzie białe ściany korytarza przemieniają się w szkło. Widzę troje naukowców ubrań w białe kombinezony. Kobieta trzyma zapaloną zapalniczkę nad jakimś dokumentem. Widząc iż nie patrzą na mnie przechodzę pod drzwi i lekko aby zawiasy nie zaskrzypiały otwieram je. Niepostrzeżenie wchodzę do pomieszczenia i krzyżuje ręce przed sobą celując pistoletem i nożem w naukowców
-Dlaczego chcieliście mnie zabić-Warczę
Obracają się gwałtownie a ich twarz wyraża strach.
-Obiekcie drugi to pomyłka...próba-Odzywa się jeden z mężczyzn
-Nie kłam ja to widzę...
I rzeczywiście tak jest. Od dziecka uczono mnie jak rozpoznawać tiki nerwowe zauważać to co nie miało być zauważone…
-Dlaczego chcieliście mnie zabić-powtarzam
-My nie…
Widzę jak kobieta po prawej sięga pod biuro i coś wciska robię gwałtowny krok w jej kierunku i przyciskam jej lufę pistoletu do gardła jednak jest już za późno… Rozbrzmiewają syreny alarmowe a do pokoju wpadają ubrani w białe kombinezy mężczyźni każdy z nich mierzy do mnie z karabinu. Jestem na straconej pozycji… Nagle za ich plecami otwierają się drzwi i do pomieszczenia wlewa się fala ludzi w czarnych mundurach.
  -Ręce do góry! Rzućcie broń! Ręce na głowę powiedziałem!
Otoczyli nas ja jednak nie dam sobie odebrać broni nie wiem w co oni pogrywają ale nie obchodzi mnie to po tylu latach nadarzyła się szansa ucieczki. Już miałam zastrzelić jednego z obcych kiedy czuję lekkie ukłucie na karku. Obraz przed moimi oczami się zamazuje… Upadam…
 
 
 


3 komentarze:

  1. Zaintrygowałaś mnie tym rozdziałem, że nie potrafię napisać dłużej wypowiedzi. Rozdział świetny i lecę czytać następny.
    Pozdrawiam Shadow :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział pierwszy po prostu boski ;). Biedny obiekt 2. Trzyma w napięciu. Sorry że tak nie składanie, ale za dużo emocji :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawie :) Patrząc na moje zamiłowanie do trzymającej w napięciu akcji, już mi się podoba. :) Tylko jeden drobiazg: zwracaj uwagę na błędy, bo niektóre rażą po oczach.
    Idę czytać dalej :)
    /Seraphine

    OdpowiedzUsuń