niedziela, 22 marca 2015

Rozdział VIII

Błagam zabijcie mnie :( Ostatnio cała narracja Jamesa poszła się paść.... Przez przypadek mi ją wykasowało i tak oto nie było szczelaniny, poznania Exo ani nowej mocy. :( Tak więc ten rozdział jest częścią pierwszą czegoś większego a że chce wam coś wstawić przed wyjazdem do Londynu który jest jutro to macie Obiekt2 ;)
~
Rano budzi mnie natarczywe omotanie do drzwi. Mimo, iż wiem kto za nimi czeka spinam się i powoli otwieram drzwi, Thomas wręcza mi naręcze ubrań. Zamyka mi drzwi przed nosem dając namiastkę prywatności. Szybko wskakuję w czarne dżinsy i nieco za duża ciemnozieloną bluzę pod to wkładam czarny sportowy podkoszulek. Wychodzę na zewnątrz i zauważam Thomasa opartego o ścianę. Na mój widok podrywa się. 
-Chodź za mną. 
Posłusznie podążam za mężczyzną, który wchodzi do windy. Naciska przycisk prowadzący na piętro -3 zjeżdżamy w dół a kiedy drzwi się rozchylają moim oczom ukazuje się hangar z śmigłowcami, odrzutowcami, helikopterami czy samolotami. Raj dla moich oczu nigdy tak na serio żadnym nie leciałam, ale obowiązkowym było zdać testy w symulatorach lotu. Thomas raźnym krokiem ruszył po metalowych schodach lekko chyboczących się nad podłogą. Słyszę rumor, który towarzyszy porannym przygotowaniom do lotów. Podchodzi do nas jakiś mężczyzna ubrany w poplamiony olejem szary kombinezon. 
-Pański odrzutowiec jest już gotowy.  
Thomas kiwa głową i przechodzi obok mechanika. Obserwuje jego ruchy mimo widocznej swobody dostrzegam, iż jest lekko zdenerwowany i spięty. Przechodzimy na pas startowy a moim oczom ukazuje się czarna maszyna. Obserwuje ją z podziwem. Thomas zręcznym ruchem chwyta się barierki przymocowanej do boku odrzutowca i wskakuje do środka. Naśladując go ja również wchodzę do maszyny. Zauważam, iż mężczyzna usadowił się na fotelu pilota. Nieśpiesznie sprawdza gotowość maszyny do lotu.
-Siadaj obok mnie drugi pilot raczej nie będzie nam potrzebny. 
Z entuzjazmem zajmuje miejsce z przodu. 
-Otwórzcie, wylatujemy-nadaje do słuchawki. 
Po chwili słyszę szczęk a nad nami otwierają się metalowe wrota. Odrzutowiec płynnym ruchem wylatuje z hangaru. Obserwuje ludzi, którzy coraz bardziej się oddalają. Kiedy jesteśmy na zewnątrz zauważam, iż znajdujemy się w skalistych górach.  
-Wczoraj powiedziałem ci że mam zadanie...-natychmiast zwraca na siebie moją uwagę.-Myślałem nad tym czy nie wysłać cię do szkoły obiektu abyś go poobserwowała, oceniła co robi, jak go pojmać. Ale później doszedłem do wniosku, iż przyda ci się ktoś do pomocy osoba, która ma łatwiejszy kontakt z innymi...  
A więc o to chodziło. Mnie samą przeraża to, że musiałabym wejść między ludzi, zachowywać się jak oni. Ja po prostu nie umiem tak... Może z pomocą kogoś nadal będę mieć cel więc warto spróbować?
-Gdzie lecimy?-pytam  
-Do rezydencji szefa naszego wydziału tam spotkasz osoby, które często nam pomagają w działaniach kiedy potrzeba kogoś młodego. 
Patrzę na niego z powątpiewaniem przecież zatrudnianie jak i szkolenie dzieci jest zabronione...  
-Nie o to mi chodzi one są po prostu dziecmi naszych agentów, które pobierają podstawowe nauki jak przeżyć gdyby ktoś zaatakował ich pałając chęcią zemsty.
Kiwam powoli głową. To ma sens. Thomas kieruje odrzutowcem ku dołowi, a ja zauważam biały sporych wielkości dom. Po chwili rozpoznaje co to za budowla... 
-Serio, biały dom?-pytam niedowierzająco 
-A jakże by inaczej...-mówi radośnie urywając w połowie-Musimy znaleźć ci jakieś imię.  
Cień uśmiechu pojawia się na mojej twarzy. Jakoś nigdy o ty nie myślałam każdy zwracał się do mnie Obiektem2 i to było naturalne jednak patrząc na to teraz chciałbym mieć coś co by choć trochę mnie wyróżniało od osoby, a raczej więźnia, którym byłam. Lądujemy na zbudowanym z szarego kamienia pasie startowym po chwili po Obu stronach odrzutowca ustawiają się ochroniarze. Wyskakuję z maszyny lądując lekko. Thomas wysiada tuż koło mnie i zaczyna iść w kierunku Białego domu. Stąpając za nim niczym cień obserwuje znad kurtyny kasztanowych włosów co się dzieje obok nas. Automatycznie szukam wokół siebie czegoś do obrony. Staram się aby kamery nie zarejestrowały mojej twarzy. Nigdy nie wiadomo z której strony nadejdzie atak. Gdy wspinam się po schodach prowadzących do wejścia od drugiej strony nadchodzi ku nam postawny mężczyzna z ciemnymi włosami przytkanymi pasami siwizny, prowadzi on za sobą wysokiego chłopaka w okularach który rozgląda się wokół zafascynowany. Ubrany jest w ciemną koszule i dżinsy. 
-John!-woła Thomas, a na twarzy nadchodzącego mężczyzny pojawia się uśmiech.  
Zrównuje się z nami krokiem i zagłębia w rozmowę z znajomym. Chłopak idący za nim uśmiecha się lekko w moim kierunku, a ja nie mam pojęcia co zrobić. Wpycham ręce do kieszeni i ruszam za mężczyznami lekko speszona tym, że po raz pierwszy w życiu nie mam pojęcia co zrobić. Wchodzimy do bogato zdobionego holu. Lokaj stojący po prawej stronie prowadzi nas do sali konferencyjnej. Thomas odłącza się od Johna i obraca do mnie. 
-Przybyliśmy jako jedni z pierwszych więc teraz czas przedstawić twoją sytuacje naszemu szefowi. Kiwam głową lustrując pomieszczenie wzrokiem. Ze zdziwieniem zauważam, iż nie ma tu kamer. Rzeczywiście jesteśmy jednymi z nielicznych którzy już tu przybyli. Oprócz mnie i Thomasa jest tu jeszcze jego znajomy i młody mężczyzna o orlim nosie który przyprowadził ze sobą bliźniaki. Dziewczynę o oliwkowej skórze, czarnych włosach i niebieskich skrzących się radośnie oczach jej przeciwieństwem był brat ciemne ścięte na rekruta włosy i granatowe oczy, z których aż biła pogarda dla pozostałych.  
-Idziemy-powiedział raźnie Thomas, ja jednak wyczułam w jego głosie kłamstwo coś jest nie tak...

PS Zapraszam też na mojego nowego bloga :3 Lost


3 komentarze:

  1. Powodzenia w pisaniu i miłego wyjazdu

    OdpowiedzUsuń
  2. czad tylko obietk 2 oddzielnie i wiesz ja slysze lomotanie do drzwi ale jak ty slyszysz omotanie to twoja sprawa
    ps jak sie nazywa twoj kolejny blog
    ps 2 angielska klawiatura

    OdpowiedzUsuń